Trucicielka królowej - Jeff Wheeler






Uwielbiam książki, których akcja dzieje się na dworze królewskim. Nieważne czy to fantastyka czy romans - biorę tytuł o tej tematyce w ciemno. Wtedy mam pewność, że nie będę się nudzić, bo zawsze znajdę w nim jakieś intrygi, tajemnice, zdrady czy chociażby zakazaną miłość. Jednak czy Trucicielka królowej sprostała moim oczekiwaniom? 







Króla Severna Argentine’a wyprzedza jego straszliwa reputacja: uzurpator, morderca prawowitych następców tronu, który bezwzględnie karze zdrajców. Próbując go obalić diuk Kiskaddon podejmuje ryzyko… i przegrywa. Teraz diuk musi za to zapłacić, oddając swego najmłodszego syna Owena, jako zakładnika króla. I jeśli znów okaże się nielojalny, chłopiec zapłaci za to życiem.

Już od pierwszych stron byłam zdziwiona tym, co czytam. Gdy zestawiłam opis z tytułem i pozycjami w tym stylu, które już wcześniej czytałam, miałam wyobrażenie, że Trucicielka królowej jest powieścią z gatunku Young Adult, której akcja dzieje się w świecie fantasy. Przeżyłam szok, gdy okazało się, że główny bohater ma… osiem lat. Tak, główny bohater jest dzieckiem.
Choć Owen jest taki młody, to przez większość fabuły o tym można zapomnieć. Jest to nad wyraz inteligentny dzieciak, chwilami mądrzejszy od wszystkich dorosłych na dworze razem wziętych. Mam wrażenie, że autor sam chwilami o tym nie pamiętał i co jakiś czas wrzucał przypominajki dotyczące tego faktu. Najlepszym przypomnieniem była jego rówieśniczka, z którą zaprzyjaźnił się będąc pod obserwacją króla. Dziewczynka już bardziej zachowywała się jak ośmioletnie dziecko, więc nie wiem w czym tkwi problem. Jeśli autor chciał wykreować postać, która umysłowo będzie co najmniej na poziomie dwunastolatka, to spokojnie mógł stworzyć bohatera w tym wieku. Obecny wiek Owena ma zastosowanie tylko w tym, że jeśli zostaną u niego zauważone magiczne zdolności, to będzie to wyjątkowo szybko rozwinięty dar. Nic poza tym. Ale z tymi nad wyraz rozwiniętymi dziećmi jest jakiś ogólny problem w literaturze.
No dobra, ponarzekałam sobie trochę na kreację głównego bohatera. Ale o czym właściwie jest ta książka? W sumie o tym, co znajdziecie w opisie na Lubimy Czytać czy tylnej okładce. Nic więcej. Owen przebywa na zamku jako ubezpieczenie króla, że rodzina chłopca już więcej nie zdradzi korony. Już wcześniej jego brat został wzięty jako taki zakładnik, ale został stracony przez nielojalność rodziny. Wydaje się to emocjonujący temat, który otwiera furtkę do trzymania w napięciu przez całą książkę. Zwłaszcza, że chłopak poznaje trucicielkę, która nigdy nie była zwolenniczką obecnego władcy. Jednak wszystkie wydarzenia są opisane bez emocji. Mam wrażenie, że sam opis porusza bardziej niż styl autora.
Trucicielka królowej jest pierwszym z sześciu tomów Królewskiego źródła, z których w trzech głównym bohaterem jest Owen. W kolejnych częściach jest on starszym bohaterem, a ten tytuł można uznać za spokojne zapoznanie się ze światem stworzonym przez Jeffa Wheelera. Myślę, że książka ta mogłaby się sprawdzić jako prequel serii, ale jako powieść rozpoczynająca cykl nadaje się tylko do poznania historii królestwa, religii czy działania magii. Reklamowana jest jako coś, co trafi do każdej grupy wiekowej, ale jak dla mnie skierowana jest głównie dla młodszej młodzieży i niezbyt wymagającego czytelnika.