Większość Polaków zna Sklepy cynamonowe Brunona Schulza ze szkoły. Kiedy sięga się po ten zbiór opowiadań po pewnym czasie, nie patrzy się na niego, jak na lekturę obowiązkową, od której zależy nasza przyszłość. Wchodzimy w świat małego chłopca. Poznajemy jego dom, rodzinę, miasto. Stajemy się częścią świata narratora.
Dużo się mówi o języku Brunona Schulza. Często porównuje się jego pióro do szyby. Drogi czytelniku, spójrz na okno w swoim pokoju (mam nadzieję, że kiedy to czytasz jest jasno). Co widzisz? Naprawdę, masz bardzo ładne widoki. Są tak zachwycające, że zapewne nie zauważyłeś jednej, bardzo ważnej rzeczy. Mówię o szybie, która oddziela Twój pokój od świata zewnętrznego. Podobnie jest z pisarstwem Schulza. Oto autor nie pokazuje nam tylko krajobrazu za oknem (tj. fabuły), ale również samą szybę (czyli język). Udowodnię to na przykładzie pierwszego zdania opowiadania Sklepy cynamonowe:
W okresie najkrótszych, sennych dni zimowych, ujętych z obu stron, od poranku i od wieczora, w futrzane krawędzie zmierzchów, gdy miasto rozgałęziało się coraz głębiej w labirynty zimowych nocy, z trudem przywoływane przez krótki świt do opamiętania, do powrotu — ojciec mój był już zatracony, zaprzedany, zaprzysiężony tamtej sferze.1
Spróbujmy sobie wyobrazić ten obrazek. Mamy oto zimę: dni stają się coraz krótsze, w mieście szybko zapada zmrok. Na razie nie zajmujemy się postacią Ojca (jego przeanalizujemy później, obiecuję – to bardzo ciekawa postać). Oczywiście Schulz mógł napisać, jaka była aura podobnie jak ja dwa zdania temu, ale dosyć zgrabnie połączył ze sobą słowa z jednego pola semantycznego: senne, zimowe, wieczór, futrzane, zmierzchy, noce. Zwróćmy uwagę, że autor użył aż sześciu słów, podczas gdy mnie wystarczyły de facto trzy. Czy to jest tzw. „lanie wody”, czy może mistrzowskie pióro pisarza? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Według mnie jest to jednak talent i niezwykle bogate słownictwo. Z pewnością łatwiej czyta się Sklepy cynamonowe niż Ludzi bezdomnych. (Umówmy się, że Stefan Żeromski był grafomanem, bo nikt normalny nie powie, że istny potop blasku słonecznego zalewał przestwór, zamiast zwykłego „było gorąco”).
Zanim przejdziemy do ciekawszych aspektów Sklepów... należy dowiedzieć się czegoś o samym zbiorku, żebyśmy mieli pewną podkładkę. Opowiadania zostały wydane w 1933 roku, ale wydawnictwo było tak sprytne, że postanowiło datować opublikowanie na rok 1934. Robiono tak, żeby nadać świeżości dziełu, które wychodziło na rynek. Bo przecież lepiej sprzedaje się to, co jest nowe. Tak jak wcześniej było wspomniane, narratorem jest chłopiec. Nie znamy jego imienia. Wiemy jedynie, że mieszka z ojcem, matką, starszym bratem oraz Adelą - gosposią. Prawdopodobnie Schulz inspirował się Drohobyczem i tam usadowił akcję opowiadań, ale nie mówi nam tego wprost. Cały zbiór składa się z piętnastu utworów tworzących wspólnie pewną fabułę.
Zacznijmy od postaci Ojca. Jak na prawdziwego mężczyznę przystało, pełni on funkcję głowy rodziny. Jest również rzemieślnikiem oraz eksperymentatorem. Ma również nadludzką moc: co zimę zamienia się w karakona2. Przypomina Wam to coś? Fani Harry'ego Pottera powinni zauważyć, że Ojciec jest animagiem. Co prawda jego zwierzęca postać budzi obrzydzenie i dużą niechęć, ale nie można nie zgodzić się z takim porównaniem. Chłopiec-narrator mówi wprost jak przebiega ta przemiana. Zaczyna się od agresywnego zachowania Ojca. Później kurczy się coraz bardziej, wyrastają mu włosy i czółka. W końcu znika gdzieś za szafą.
W czarodziejskim świecie Hogwartu wiele postaci potrafi zamieniać się w zwierzęta: prof. McGonagall, Peter Pettigrew, czy Syrius Black. Różnicą, która dzieli oba przypadki, jest to, że znamy cel przemian czarodziejów. Najczęściej jest to ochrona. Ojciec ze Sklepów cynamonowych nie panuje nad swoją transformacją. Nie wiemy, dlaczego zmienia się w karalucha. Ciekawy jest jeszcze fakt, że robi to co zimę. Czarodzieje mogą przekształcać się w każdym wybranym przez siebie momencie.
Literatura wcześniej znała wiele innych zmian ludzi w zwierzęta. Zaczynając od starożytnych mitów, a kończąc na baśniach. Dlaczego jednak przypadek Ojca bardziej przypomina animagów z Harry'ego? Wszystko zależy od punktu widzenia. W obu dziełach oglądamy świat z perspektywy chłopca. Choć razem dorastamy z Harry'm, mamy wrażenie, że on ciągle jest dzieckiem. Dzieje się tak, ponieważ znamy go praktycznie od niemowlęcia. Nie wiemy, w jakim wieku jest narrator Sklepów cynamonowych, ale kreacja świata, którą nam pokazuje, z pewnością przypomina wyobrażenia dziecka.
Prawdopodobnie nikt nie zamieniał się w karakona, ponieważ w realnym świecie nie ma na to zwyczajnie szans. Jednakże mały chłopiec, widząc świat inaczej niż dorośli, tak właśnie uważał. Ojciec znikał na jakiś czas, w zimie. Narrator w ten sposób tłumaczy sobie brak rodzica.
Innym elementem, który do złudzenia przypomina magię jest ulica, na którą napotyka się narrator podczas nocnej wędrówki przez miasto. Ukazuje się ona w opowiadaniu Sklepy cynamonowe. Rodzina postanawia wybrać się do teatru. Okazuje się, że ojciec zapomniał płaszcza z domu i chłopiec sam wraca, aby przynieść ojcu okrycie. Droga jest długa, gdyż w mieście ma miejsce bardzo rzadkie zjawisko – pojawiają się tytułowe sklepy cynamonowe. Chłopiec zawsze marzył, żeby je zobaczyć. I tu zaczyna się magia.
Słabo oświetlone, ciemne i uroczyste ich wnętrza pachniały głębokim zapachem farb, laku, kadzidła, aromatem dalekich krajów i rzadkich materiałów. Mogłeś tam znaleźć ognie bengalskie, szkatułki czarodziejskie, marki krajów dawno zaginionych, chińskie odbijanki, indygo, kalafonium z Malabaru, jaja owadów egzotycznych, papug, tukanów, żywe salamandry i bazyliszki, korzeń Mandragory, norymberskie mechanizmy, homunculusy w doniczkach, mikroskopy i lunety, a nade wszystko rzadkie i osobliwe książki, stare folianty pełne przedziwnych rycin i oszałamiających historii.3
Dla porównania opis podobnej ulicy:
Ciche pohukiwanie dobiegało z ciemnego sklepu z szyldem, na którym było napisane:
CENTRUM HANDLOWE EEYLOPA – SOWY – PUCHACZE, SYCZKI, WŁOCHATKI, USZATKI ŚNIEŻNE.[...]. Były też sklepy z szatami, sklepy z teleskopami i dziwnymi srebrnymi instrumentami, które Harry widział po raz pierwszy w życiu, witryny pełne beczułek ze śledzionami nietoperzy i oczkami węgorzy, stosy ksiąg z zaklęciami, pióra, zwoje pergaminu, butelki z magicznymi napojami, globusy księżyca...4
Te dwa teksty dzieli raptem 64 lat, ale to Bruno Schulz wyprzedził Rowling. On szybciej sprzedawał korzenie mandragory, bazyliszki i inne magiczne przedmioty. Śmiało można stwierdzić, że ulica Pokątna nie jest czymś nowym. Co prawda J. K. Rowling nie powiedziała, że wzorowała się na Sklepach cynamonowych. Nie zarzucam jej plagiatu ani nieoryginalności. Zwracam jedynie uwagę na podobieństwa w obu utworach. Czym innym jest dla Harry'ego ulica Pokątna, a czym innym dla chłopca Podwale, na którym dzieją się opisywane przez niego rzeczy.
Jeszcze jeden element w Sklepach… zasługuje na miano magicznego. Znajdujemy go w opowiadaniu zatytułowanym Pan Karol. Jest to historia pewnego mężczyzny, którego obrasta kołdra. Bohater nie może się ruszyć z łóżka, a tym bardziej z mieszkania. Staje tyłem do lustra. Cały obrazek jest niezwykle ciekawy. Narrator opowiada nam dzień z życia tego mężczyzny. Jest to pewna metafora nadająca się na internetowy mem. Trudno nie mieć przemyśleń na temat tego opowiadania. Jest ono bardzo krótkie, mimo to wywołuje szok. Odbiorca zaczyna się zastanawiać nad swoim trybem życia. Stawia sobie pytanie, czy nie jest za bardzo leniwy.
Nie boję się powiedzieć, że rozpiera mnie duma, ponieważ mamy w naszej rodzimej literaturze Brunona Schulza i jego Sklepy cynamonowe. Można (a nawet trzeba) powiedzieć, że był utalentowany. pokazał nam świat oczami chłopca. Być może nie chciał, żebyśmy tak odczytywali jego dzieło, ale czy są błędne interpretacje? Harry Potter jest mi bliższy, bo większość dzieciaków z mojego pokolenia (ja też) dorastała razem z tytułowym bohaterem. Harry jest naszym rówieśnikiem. Dzięki takiemu odniesieniu znacznie łatwiej wychwytujemy elementy świata przedstawionego w Sklepach... Człowiek szybciej uczy się przez skojarzenia. Jest to wyjaśnione naukowo, napisano o tym wiele książek (ale o tym być może kiedyś indziej - jeśli będziecie chcieli).
Oczywiście jest więcej różnic niż podobieństw między Sklepami cynamonowymi, a Harry’m Potterem. Zwracam, drogi Czytelniku, Twoją uwagę tylko na niektóre, moim zdaniem identyczne elementy obu dzieł. Być może będziesz miał inne skojarzenia. To właśnie jest cały urok opowiadań Schulza - każdy bierze z nich to, co potrzebuje.
2 - Karakon to dawne określenie karalucha oraz obraźliwe przezwisko niskiego człowieka.
3 - B. Schulz, Sklepy cynamonowe [w:] dz.cyt.
4 - J. K. Rowling, Harry Potter i kamień filozoficzny, tłum. A. Polkowski, Poznań 2000, s. 79.
Źródła obrazków:
http://www.niecodziennik.mbp.lublin.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=690&Itemid=1 https://oglobo.globo.com/boa-viagem/beco-diagonal-na-area-de-harry-potter-na-universal-orlando-abrira-durante-halloween-pela-primeira-vez-17457527
https://vignette1.wikia.nocookie.net/harrypotter/images/b/ba/Animagus.gif/revision/latest?cb=20130705164857&path-prefix=pl
http://www.wiking.edu.pl/upload/jezyk_polski/images/Jakub.jpg http://smart.aanomaly.net/wp-content/uploads/2013/01/mapka.jpg
http://vignette3.wikia.nocookie.net/harrypotter/images/8/8e/HarryPotteriKamie%C5%84FilozoficznyKSIAZKA_%28by_Urbanski97%29.jpg/revision/latest?cb=20130105213114&path-prefix=pl