Dwór mgieł i furii - Sarah J. Mass


Autor: Sarah J. Mass

Tytuł: Dwór mgieł i furii

Wydawnictwo: Uroboros

Data wydania: 11 stycznia 2017

Liczba stron: 768

ISBN9788328021754


Sarah J. Maas pojawiła się nieoczekiwanie w życiu czytelników i całkowicie nim zawładnęła. Po genialnej serii Szklany Tron, którego piąta część miała ostatnio premierę, przyszedł czas na coś nowego. W 2016 roku pojawił się Dwór cierni i róż, który wszyscy od razu pokochali, ale na kolejną część przyszło nam czekać prawie rok. Jednak w końcu jest. Nasuwa się pytanie czy Dwór mgieł i furii utrzymuje poziom swojej poprzedniczki. Oto więc odpowiedź.

Po wydarzeniach z Dworu cierni i róż Feyra nie jest w zbyt dobrym stanie, a życie z Tamlinem nie ułatwia jej powrotu do normalności. Do tego ciąży nad nią złożona obietnica, a jeśli jeszcze tego mało, to w powietrzu czuć wojnę, która może objąć nie tylko Prythian ale i świat ludzi. Jak Feyra odnajdzie się w tej sytuacji?


RECENZJA MAGDY
Sarah J. Maas odkryła żyłę złota - retellingi. Ludzie kochają baśnie i mity. Czytają je wielokrotnie i zastanawiają się jak wydarzenia w nich opisane mogłoby wyglądać w innych realiach. To nieskończony pokład inspiracji na książek, z którego warto korzystać. W pierwszej części serii Dworu cierni i róż autorka postawiła na baśń o Pięknej i Bestii. Jednak w kolejnej zrobiła coś czego kompletnie się nie spodziewałam. Połączyła historię zakochanych z mitem o Persefonie i Hadesie. Sam pomysł na książkę jest czymś naprawdę niezwykłym. Jednak nic nie jest idealne i mam małe zażalenia co do wykonania.
Opisanie o czym jest ta część bez jakiegokolwiek spoileru do poprzedniego tomu jest chyba niemożliwe, albo po prostu ja tego nie potrafię. Zdecydowałam więc, że to co mam w zwyczaju nazywać “recenzjami”, już nawet w minimalnym stopniu nie będzie się odnosić do definicji tego słowa. Napiszę więc bardzo luźną opinie o tej książce, która będzie zawierać jedynie odczucia i mgliste nawiązania do fabuły. Osobom, które nie czytały jeszcze tej serii - a planują - radzę żeby unikały tekstów o Dworze mgieł i furii jak ognia.
Jednak zacznijmy od początku. Chyba wszyscy znają historię Persefony? W skrócie chodzi o to, że dziewczyna zostaje porwana przez Hadesa, a jej matka rusza dziewczynie na pomoc. Udaje jej się to, jednak jest jeden warunek - jej córka nie może zjeść nic z świata podziemnego. Niestety na pożegnanie kosztuje owoc granatu. Sprawia to, że każde sześć miesięcy roku musi spędzać z Hadesem w jego królestwie.
Autorka ma talent do wplatania baśni i mitów do swoich książek, jednak nie robi tego dosłownie. Mamy lekkie inspiracjd, ale tak naprawdę nie jest to widoczne na pierwszy rzut oka. Kształtuje je w taki sposób, że mamy wrażenie jakby były stworzone dla tej serii.  Tak jak w pierwszym tomie miałam wiele zażaleń do skonstruowanego wątku opartego na baśni, tak w tym mogę jedynie powiedzieć, że było to coś genialnego. Nie spodziewałam się, że tak to się rozwinie i z każdą stroną byłam pod jeszcze większym podziwem. Do tradycyjnej historii, o której uczymy się w szkołach, dodała fae, magię i tajemniczego, mrocznego księcia ciemności. Jeśli to was nie zachęca do tej książki, to chyba nie polubicie twórczości Maas.
W tym tomie zmienia się sceneria i mamy okazję poznać inne zakamarki Prythian. Jeśli uważaliście, że Dwór Wiosny jest piękny, idealny i ogólnie najlepszy, to czeka was miła niespodzianka. Jest on jedynie namiastką świata pełnego magii, niezwykłych istot i intryg stworzonego przez Maas. Każdy kolejny zakamarek królestwa, który ukazuje się nam z kolejnymi rozdziałami, jest czymś całkowcie innym. Każdy ród Fae ma też swoje tradycje i tajemnice, którym chcemy przyjrzeć się z bliska. Myślę, że kreacja świata to jedna z największych plusów tej serii. Mam wątpliwości do niektórych scen, czy bohaterów, ale nie mam kompletnie nic negatywnego do powiedzenia na temat tła wydarzeń.
Mówiąc o wątpliwościach co do bohaterów, to w tej części wydarzyło się coś czego nadal nie mogę zrozumieć. Charakter jednego z bohaterów został całkowicie zmieniony. To tak jakbyśmy w poprzedniej części mieli dobrego bliźniaka, a w drugiej nagle został on podmieniony na swojego złego sobowtóra.  Rozumiem, że wydarzenia, który miały miejsce w tej historii mogły jakoś na niego wpłynąć, ale nie aż tak. W moim odczuciu wygląda to tak, że autorka potrzebowała złego charakteru i wylosowała jego, bo w sumie pasuje. Nie darzyłam tej postaci wielką miłością, ale za to jak go potraktowano mam ochotę napisać bardzo niemiłego maila do autorki.
Kolejną męczącą postacią była Feyra - czyli główna bohaterka książki. Tak jak i w przypadku wielu bohaterów, ona również wiele przeżyła co sprawiło, że musiało się to odbić na jej osobowości. Jednak na początku książki była ona męcząca i irytująca. Z dzielnej kobiety, Maas stworzyła jęczące kluchy, które nie mają własnego zdania. Na szczęście dość  szybko Feyra wraca do siebie, bo nigdy nie spotkałam tak źle skonstruowanej cierpiącej bohaterki.
Jednak spokojnie, ta książka to nie tylko Feyra. W Dworze mgieł i furii pojawia się wiele nowych postaci. Każda z nich opowiada swoją własną historię i zostaje porządnie opisana. Nie są tylko tłem dla akcji, ale to oni ją tworzą. Do tego pojawia się wiele interesujących faktów o bohaterach, których znamy z poprzedniego tomu. Tworzy to ciekawe zestawienie. Z jednej strony widzimy jak postacie chcą być widziane, a z drugiej to co nimi kieruje i jacy są naprawdę. Do tego mamy wgląd w to jak wydarzenia, które zawładnęły krainą, ukazało ich najlepsze i najgorsze cechy.  
Co do samej fabuły, mogę powiedzieć wam jedno - nie będzie się nudzić. Tak jak wspomniałam, tym razem zmienia się wielokrotnie tło akcji, co samo w sobie jest niezwykle interesujące. Poznajemy lepiej cały świat i prawa nim rządzące. Jest też wyjaśnione wiele kwestii, który były rzucone mimochodem w poprzednim tomie. Może nie ma w niej wiele akcji, ale gdy już coś zaczyna się dziać to nie można oderwać się od książki. Samo zakończenie jest tak zaskakujące, że nadal nienawidzę życia za to, że muszę czekać jeszcze kilka miesięcy by poznać ciąg dalszy.
Osobiście polecam tę książkę każdemu fanowi fantasy. Jeśli lubicie świetne skonstruowane światy z magicznymi istotami to jest to dla was lektura obowiązkowa. Do tego na podstawie krwawych wątków, scen erotycznych czy zachowania bohaterów stwierdzam, że nie jest to książka z gatunku literatury młodzieżowej. Mnie i wielu miłośników twórczości Sarah J. Maas czekają teraz ciężkie tygodnie wyczekiwania kolejnego tomu. Patrząc na to jak pod względem warsztatu rozwija się autorka, boję się, że po części trzeciej  będę mieć jeszcze gorszego kaca ksiażkowego.


RECENZJA NATALII
Napisanie tej recenzji jest chyba największym wyzwaniem jak do tej pory. Bardzo trudno powiedzieć coś o Dworze mgieł i furii by jednocześnie nie zepsuć zabawy z czytania osobom, które nie sięgnęły jeszcze po pierwszy tom. No ale dla chcącego nic trudnego, więc zaciskam zęby i postaram się nie zdradzić nic, o czym chciałabym napisać ale nie mogę.
Już na samym początku zaczęłam się zastanawiać czy czytam właściwą książkę, bo zgadzały mi się tylko imiona bohaterów i miejsce akcji. Cała reszta została obrócona o 180 stopni. Zostajemy powitani takimi scenami, że tym razem na pewno nie można tego podpiąć pod literaturę młodzieżową. Widać, że seria dojrzewa wraz z Feyrą - główną bohaterką, która po wydarzeniach z poprzedniego tomu stała się strasznie denerwująca. Rozumiem, że po takich przeżyciach niemożliwym jest, żeby człowiek się nie zmienił, ale tutaj Maas przesadziła. Dotyczy to też całej reszty postaci mieszkających na Dworze Wiosny. Jeśli kogoś się uwielbiało w Dworze cierni i róż, to w tej części prawdopodobnie go znienawidzi i odwrotnie.
Na szczęście Feyra nad sobą pracuje i stara się normalnie funkcjonować. Dzięki temu możemy dowiedzieć się więcej o pozostałych dworach w Prythianie, o których wcześniej słyszeliśmy bardzo niewiele. Okazuje się, że każdy dwór ma swoją własną kulturę, zwyczaje i historię, która czasami jest ukrywana przed innymi. Myślałam, że to Dwór Wiosny będzie moim ulubionym, bo kto (poza alergikami) by nie chciał wiecznej pory roku, w którym świat budzi się do życia? Jednak to jest tylko kawałek świata wykreowanego przez Maas i po zwiedzaniu innych części doszłam do wniosku, że dom Tamlina nie jest najwspanialszym miejscem do jakiego można trafić.
Jeśli chodzi o fabułę, to tym razem przynajmniej nie musimy długo czekać aż coś zacznie się dziać. Nie ma tu podziału na główny i mniej ważne wątki, które ostatecznie często przyćmiewają najważniejsze wydarzenia. Tutaj skupiamy się na jednej rzeczy i to mi się podoba. Może przez to jest wrażenie, że czasami bardzo mało się dzieje, ale przynajmniej wszystko ma sens i swoje miejsce. Nawet mniej istotne sytuacje w końcu okazują się znaczące dla fabuły. Były też momenty, których nie opisano w książce i dopiero później o niej opowiadano. Z jednej strony takie dziury są dziwne, bo dostajemy dokładny opis życia bohaterki i nagle się okazuje, że nie wiemy wszystkiego, ale z drugiej strony dzięki temu są niesamowite zwroty akcji.
I znowu to zrobiłam. Kolejny raz w przypadku recenzji powieści Maas wygląda to tak, jakby książka mi się nie podobała. Nie mam pojęcia jak to się dzieje, że choć uwielbiam ten cykl, to moje wypowiedzi mogą świadczyć o tym, że tylko się męczę czytając twórczość tej autorki. W każdym razie, mimo wad ponownie jestem zachwycona tym, co stworzyła Sarah J. Maas i polecam Dwór mgieł i furii wszystkim miłośnikom fantastyki.


Czytaliście Dwór mgieł i furii? Znacie twórczość Sarah J. Maas? Jaka jest wasza ulubiona książka tej autorki?