Purgatorium. Wyspa tajemnic - Eva Pohler



Autor: Eva Pohler

Tytuł: Purgatorium. Wyspa tajemnic

Wydawnictwo: Replika

Data wydania: 10 maja 2016

Liczba stron: 304

ISBN9788376745152



Dawno, dawno temu w odległej galaktyce… Dobra, to nie było aż tak dawno, bo jedynie przed kilkoma miesiącami. Jednak nie wywiązałyśmy się z regulaminu Book Tour’u, więc znów musimy (głównie Magda, bo to znowu moja wina) przeprosić. Miłka z bloga www.mawreads.pl zorganizowała wspomniany wcześniej Book Tour z książką “Purgatorium. Wyspa tajemnic” Evy Pohler. Oto więc spóźniona recenzja tego wątpliwego “dzieła”.


Poznajcie Daphne. Siedemnastoletnia dziewczyna obwinia się o śmierć siostry i nie potrafi z tym żyć. Pewnego dnia najlepszy przyjaciel zabiera ją na wakacje na piękną wyspę. Na miejscu okazuje się, że to nie wakacje tylko eksperymentalna, niebezpieczna i przerażająca terapia...


RECENZJA MAGDY
Staram się nie skreślać książek po kilkunastu stronach, kiedy mają całkiem dobre opinie od innych czytelników, lecz tu miałam wielką ochotę zamknąć czytnik, usunąć tę książkę z biblioteczki, jak i z mojej pamięci. Oprócz całkiem estetycznej okładki i dobrze kojarzących się imion bohaterów, nie ma w niej niestety nic, co by mi się spodobało. Szkoda, bo sam pomysł na fabułę naprawdę dobrze prosperował.
Zacznijmy więc od bohaterów. Mamy ich w książce całkiem sporo, jednak mimo wszystko łączy ich jedna cecha. Główni, jak i poboczni bohaterowie, są niesamowicie głupi. Mogłabym to spróbować rozwinąć i znaleźć kilka innych epitetów do ich opisania, ale szkoda czasu, ponieważ wszystko i tak sprowadza się do tego samego. Zacznijmy od kluczowej postaci. Daphne, bo tak też ma na imię, ciężko przeżywa śmierć swojej siostry. Wyspa i eksperymentalna terapia są jej ostatnią deską ratunku. Dziewczyna uwikłana jednak w coraz to dziwniejsze sytuację, które to nie wiadomo, czy mają jej pomóc, czy po prostu zabić, jest o krok od szaleństwa albo wręcz samobójstwa. Jednak gdyby wykazała choć odrobinę zdrowego rozsądku, zobaczyłaby co się tam tak naprawdę dzieje. Niestety, oczekiwanie choć odrobiny zdrowego rozsądku od bohaterów jest chyba przesadą. Aż żal wspominać o jej przyjacielu i rodzicach. Nie wiem w jakim świecie narażenie kogokolwiek na śmierć miałoby pomóc. Jak wspomniałam, wszędzie czai się głupota.
Spytacie: “O czym jest ta książka?”. Otóż dobre pytanie. Po jej przeczytaniu (zmęczeniu), nie jestem nawet o krok bliżej odpowiedzi na nie. Może to zbyt wysublimowana twórczość dla takiego prostego człowieka jakim jestem, lecz mam wrażenie, że autorka sama nie za bardzo wiedziała o czym pisze. Niby coś się dzieje, lecz w sumie mamy w tej książce wszystko oprócz akcji. Mnóstwo opisów, żałosne przemyślenia Daphne i pomiędzy jakieś wydarzenia, które nie mają za bardzo sensu. Może to po prostu wstęp do kolejnych części. Nigdy się jednak o tym nie dowiem, bo szybciej przeczytam jeszcze raz “W pustyni i w puszczy”.
W podsumowaniu chciałam napisać chociaż jeden pozytyw na temat tej książki, lecz oprócz interesującej okładki, nic nie znajduję. Was mogę tylko przestrzec przed marnowaniem na nią czasu.


RECENZJA NATALII
Tajemnicza okładka, ciekawy opis i chęć Magdy do uczestniczenia w tym Book Tour przekonały mnie do przeczytania tej pozycji. Gdyby nie to, że jednym z warunków uczestnictwa jest napisanie recenzji, to pewnie rzuciłabym tę książkę w połowie i byłaby to pierwsza niedokończona przeze mnie lektura.Główną bohaterką jest siedemnastoletnia Daphne, która podstępem została zaciągnięta na eksperymentalną terapię. Polega ona na przerażeniu pacjenta, które graniczy ze śmiercią. Podobno to pomaga, ale nie mam pojęcia jak, skoro przez to główna bohaterka kilka razy próbuje popełnić samobójstwo. Daphne jest strasznie denerwującą postacią, która nawet zabić się nie potrafi. Dziewczyna też chyba do zbyt mądrych nie należy, może to przez porzucenie szkoły. Mój ulubiony cytat to “Wtem fala rzuciła ciałem o molo, i obróciła je w wodzie o trzysta sześćdziesiąt stopni, tak że znów odwróciło się na plecy. Właśnie wtedy zobaczyła twarz i odkryła, kto to był.”. Śmiałam się z tego przez kilka minut. Jest sporo bohaterów drugoplanowych, ale w sumie poza imieniem dużo o nich nie wiemy, bo ta wyspa jest tak tajemnicza, że nie wiadomo w co można wierzyć a w co nie. Może coś więcej o nich można się dowiedzieć z kolejnych tomów, ale ja nie mam zamiaru po nie sięgnąć.
Fabuła… Ahhh fabuła. Książka nie jest długa, więc można się spodziewać, że jest pełna akcji. Niestety, pozory mylą. Jakieś 75% książki to opisy przyrody, ubrań, wyglądu. Za każdym razem gdy jakiś bohater się przebierze, mamy bardzo dokładny opis jego wyglądu. Czytamy nawet o tym, że po kąpieli głównej bohaterki w ubraniach wyschło wszystko poza miseczkami jej stanika. Nie przeżyłabym bez tej informacji. Gdyby z czyjejś bluzki odstawała nitka, pewnie też byśmy się tego dowiedzieli. Po wycięciu tych wszystkich denerwujących i zbędnych opisów zostałoby jakieś 80 stron, przy czym połowa z nich to irytujące myśli Daphne, a to co zostało jest czymś podobnym do akcji. Niestety, jest to tak przedstawione jakby autorka wyczerpała jeden pomysł, wpadła na kolejny, nie potrafiła ich złączyć w całość, więc sobie pomyślała “a niech ona przejdzie dziesięć metrów, jakoś wplotę to tak, żeby wyglądało jak jedna całość”.
No cóż, moja recenzja jest przesiąknięta jadem, ale nie potrafię inaczej wypowiedzieć się o najgorszej książce czytanej w tym roku, jeśli nie w całym moim życiu. Polecam jako prezent dla znienawidzonej przez was osoby, która lubi czytać książki. Nie mam serca zachęcać do jej przeczytania nikogo innego.
____________________________
Jak widzicie, książka raczej nas nie zachwyciła. Rozumiemy, że niektórym się podobała i to w żaden sposób nie jest przytyk w ich kierunku. W komentarzach możecie podzielić się swoimi odczuciami na temat tej pozycji.