Oblubienice wojny - Helen Bryan




Autor: Helen Bryan

Tytuł: Oblubienice wojny

Wydawnictwo: Editio (Helion)

Data wydania: 2 czerwca 2016

Liczba stron: 408

ISBN9788328322394


“Oblubienice wojny” Helen Bryan to według opisu książka historyczna. Jednak nie jest to typowa pozycja z tego gatunku. Jest to historia o jednostkach i ich zwykłych czynach, które mogą wpłynąć na życie wielu osób. W kraju, w którym historia wojny jest nadal bardzo żywa, to wręcz obowiązkowa pozycja. Mimo że nie jest to utwór po który w zwykłych okolicznościach byśmy sięgnęły, to zdecydowanie zostałyśmy zaskoczone pozytywnie.


Pięć dziewczyn. Każda ma niepowtarzalny charakter i pochodzi z innego miejsca na świecie. Łączy je młody wiek i wieś, do której trafiają by przeżyć wojnę. Zmagają się z trudną codziennością, w której brakuje wszystkiego. Mimo tego pomagają osobom, które również trafiły do tej miejscowości z nadzieją na przetrwanie. Poza tym wiodą życie pełne lęku o najbliższych, których nie mają przy swoim boku, niepewności, bólu, tęsknoty, ale też miłości i namiętności. Jednak nie zapominajmy o tym, że trwa wojna, a podczas niej nawet przyjaciel może okazać się zdrajcą...

RECENZJA MAGDY
Chyba największe zaskoczenie tego roku. Lubię tematykę wojenną, jednak czytając opis, spodziewałam się czegoś całkowicie innego. Tymczasem dostałam interesującą książkę obyczajową z elementami romansu. Oczywiście wojna jest głównym tematem pozycji, jednak poznajemy ją od całkowicie innej strony.
Przede wszystkim chcę zaznaczyć, że nie będę jej oceniać pod względem wiarygodności historycznej. Nie mam wiedzy na ten temat, więc w tym wypadku po prostu nie ma to sensu.
W książce znowu spotykamy się z narracją wieloosobową. Poznajemy historię z punktu widzenia głównych bohaterek oraz sporadycznie pojawiających się postaci. Jeszcze dwa miesiące temu twierdziłam, że nie lubię takiego zabiegu, jednak to kolejna pozycja, która całkowicie zmienia moje zdanie na ten temat.
Prolog przedstawia nam wydarzenia w 1995 roku, czyli w naszej teraźniejszości. Cztery kobiety dostają zaproszenie na obchody zakończenia wojny, które odbywają się w małej miejscowości w Anglii. Mieszkają w różnych częściach świata i wydawałoby się, że nie mają ze sobą nic wspólnego. Okazuje się to złudnym wrażeniem, ponieważ od kolejnego rozdziału cofamy się w przeszłość - do czasów przed rozpoczęciem wojny. I tu moje kolejne zaskoczenie. Myślałam, że od razu zostaniemy zasypani datami, nazwami organizacji oraz główne bohaterki rzucą się w wir wojny. Jednak przede wszystkim widzimy ich życie przed wrześniem 1939 roku oraz po ataku Niemiec na Europę. Nie poznajemy historii masowej tylko skupiamy się na jednostkach. Widzimy jak młode kobiety zmagają się ze swoją pierwszą miłością, macierzyństwem oraz narzuceniem na nich obowiązków mężczyzn. Musiały zająć się rolnictwem, zatrudniały się w fabrykach i czuwały nad miasteczkiem.
Głównymi bohaterami jest pięć kobiet. Pochodzą z różnych części świata, przedstawiają inne środowisko lecz w czasach kryzysu połączyła ich niezwykłą więź przyjaźni. W tym momencie muszą pochwalić autorkę za stworzone postacie. Są wielowymiarowe oraz co najważniejsze zachowują się jak ludzie. W tych ciężkich czasach choć starają się jak mogą, nadal są tylko zwykłymi kobietami. Nie mają wpływu na cały przebieg wojny, jednak mogą pomóc przyjaciółce odzyskać rodzinę. Ryzykują życie dla dwóch obcych dla nich osób.
Należy podkreślić, że w książce nie pojawiają się same pozytywne postacie. Mamy też przekrój osób o innych ideałach. Myślę, że to trochę dzięki temu, że autorka jest amerykanką. Mogła przez to na wszystko spojrzeć obiektywniej. Osoby, które mają żal do Anglii przez wydarzenia w czasie wojny, nie dostaną tylko sielankowego obrazu bohaterek, które ratują świat.
Na samym końcu książki wracamy znów do teraźniejszości. Bohaterki chcą rozwiązać zagadkę. Pragną dowiedzieć się, co stało się z jedną z ich przyjaciółek. Choć podejrzewałam, kto jest winny, to i tak byłam wściekła, gdy dowiedziałam się co tą osobą kierowało.
Podsumowując, opis książki nie oddaje jej charakteru. Jest to bardzo ciekawa  obyczajówka, która z pewnością trafi do gustu kobiet. Wylewamy na niej morze łez, śmiejemy się oraz kibicujemy związkom bohaterek. Do tego mamy ciekawe tło historyczne i szansę, żeby poznać życie z czasów wojny w innym kraju. Jest napisana również w bardzo przyjemnym stylu, więc nawet nie zauważamy, a już jesteśmy w połowie książki.

RECENZJA NATALII
Tego się nie spodziewałam. Sięgając po tę pozycję nie byłam świadoma, że aż tak może mi się spodobać. Ale wszytko po kolei.
Zacznę od tego, że opis książki to tak naprawdę bardzo ogólne streszczenie całej powieści. Nie wiedząc o tym spodziewałam się, że od razu zostaniemy wprowadzeni w wojenną rzeczywistość, gdzie dziewczyny biegają od posłania do posłania, pomagając rannym żołnierzom wysyłanych na leczenie na wieś, a po połowie powieści zostaniemy przeniesieni do teraźniejszości i będziemy odrywać ze staruszkami tajemnice pewnej śmierci. Jak bardzo się myliłam!
Książka zaczyna się wstępem, w którym autorka wyjaśnia okoliczności powstania tego utworu. Następny jest prolog, którego akcja dzieje się w 1995 roku, czyli naszej książkowej teraźniejszości. W nim przedstawione są okoliczności powrotu naszych głównych bohaterek do wioski Crowmarsh Priors, w której zaczęła się ich przyjaźń. Nie jestem pewna czy dobrym pomysłem było ujawnienie w prologu tylu informacji. Z jednej strony zachęciło mnie do czytania, z drugiej cały czas myślałam “czy to już???”, “kiedy to się w końcu stanie???”, “jaka szkoda, że nie przeżyje”. Gdyby autorka zamiast imionami posłużyła się nazwiskami po mężach, to zdecydowanie byłoby ciekawej. W pierwszym rozdziale cofamy się w czasie o ponad pięćdziesiąt lat (to właśnie w tych czasach dzieje się większość akcji) i co było dla mnie zaskoczeniem przywitał mnie… romans. I to nawet nie jeden wątek miłosny, ale cztery. Po kolei poznajemy bohaterki pochodzące z różnych części świata, a wraz z nimi historie ich rodzin i okoliczności przyjazdu do Crowmarsh Priors. Z kolejnymi stronami poznajemy losy dziewczyn, ich najbliższych i znajomych. Towarzyszymy im w tym trudnym czasie, gdy brakuje ubrań, jedzenia, kwater, rozrywek, a w każdej chwili może nastąpić kolejny nalot. Z drugiej strony jesteśmy świadkami jak cała wieś potrafi się zjednoczyć, pomagać sobie nawzajem, a nawet mimo ograniczeń żywności i innych uniedogodnień społeczność jest w stanie zorganizować wesele. Oczywiście wszystko jest przeplatane wątkami historycznymi, ale tego oceniać nie będę, bo ja i historia jesteśmy wrogami, więc nie jestem w stanie ocenić czy tak naprawdę było.
Jeśli chodzi o postacie, to jest ich mnóstwo. Mimo mnogości bohaterów nie są oni płascy. Każda z nich ma inny charakter i wkład w jakość życia społeczności. Powieść jest napisana z wielu punktów widzenia i choć zwykle za tym nie przepadam, to w tym przypadku ten zabieg w ogóle nie przeszkadza. Nie są to niepotrzebnie wtrącane wątki, ale historia składająca się w spójną całość. Fajnie było poznać kilka punktów widzenia danej części historii.
Książka napisana w przyjemnym stylu, dzięki czemu czyta się ją szybko. Pochłaniałam kolejne strony w oczekiwaniu na dobre i złe wieści o rodzinach dziewczyn, niejeden raz się wzruszyłam. A zakończenie jest niesamowite! Jednym bohaterom kibicowałam, innym życzyłam śmierci, więc pod tym względem powieść nie różni się od innych. Choć się tego nie spodziewałam, to ta książka strasznie mi się spodobała, więc na moim przykładzie widać, że nie trzeba pałać miłością do historii, by sięgnąć po tę pozycję.
____________________________
Jak widać, oficjalny opis może nadać złe wyobrażenie książki, a sama pozycja pozytywnie zaskoczyć. Jak często Wam się coś takiego przydarza? Zamierzacie sięgnąć po "Oblubienice wojny"? Bo my je gorąco polecamy!
Jeśli chcecie otrzymać własny egzemplarz, to mamy dla Was dobrą wiadomość. Na naszym Instagramie do 10 czerwca trwa rozdanie. Więcej informacji na @dwiestronyksiazek__.


Serdecznie dziękujemy Grupie Helion za egzemplarze do recenzji i rozdania.