Chłopak, który stracił głowę - John Corey Whaley


AutorJohn Corey Whaley

TytułChłopak, który stracił głowę

WydawnictwoOtwarte

Data wydania: 13 kwietnia 2016

Liczba stron: 350

ISBN9788375153903


“Chłopak, który stracił głowę” autorstwa Johna Coreya Whaley to typowa literatura młodzieżowa z elementami science fiction, choć można też uznać ją za przykład young adult. W Polsce miało bardzo dobrą promocję, wszędzie można było usłyszeć dobre opinie na jej temat oraz zachwycała ciekawą okładką. Jednak na intrygującym opisie i oprawie graficznej jej pozytywy się kończą.


Książka opowiada o losach Travisa - szesnastolatka cierpiącego na nieuleczalnego raka. Jego dni są już policzone, a jedyną niezainfekowaną częścią ciała jest głowa. Próbował już wszystkich metod leczenia, lecz sprawiły one tylko pogorszenie jego samopoczucia. Gdy odwiedza go szaleniec, który proponuje, że odetnie mu głowę i przechowa ją do czasów, aż medycyna pójdzie naprzód, ten bez wahania się na to zgadza. Przecież nie ma nic do stracenia - niedługo umrze, a tak prawdopodobnie za jakieś 20 lat znowu spotka się ze swoją rodziną, przyjaciółmi i dziewczyną. Jak postanowił, tak się stało. Zamyka oczy, a gdy po chwili je otwiera okazuje się, że minęło pięć lat, a jego głowa została przeszczepiona do umięśnionego ciała. Teraz pozostaje tylko kwestia powrotu do dawnego życia. Problem jest w tym, że choć minęło tylko pięć lat, to wszyscy się zmienili i nic nie jest takie samo. Zwłaszcza, że jego dziewczyna postanowiła ruszyć naprzód i się zaręczyła...


RECENZJA MAGDY
Byłam bardzo ciekawa tej książki. Gdy w internecie trafisz na tyle pozytywnych opinii liczysz, że dostaniesz coś co cię nie zawiedzie. Jednak jak dla mnie jest to pozycja nijaka. Wręcz denerwująca przez swoją zwyczajność.
Na wstępie dostajemy budzącego się z pięcioletniego snu bohatera, który przybliża nam swoją historię. Już wtedy wiedziałam, że nie polubię Travisa, który otwierając pierwszy raz oczy po zabiegu, którego sukces był cudem, myślał tylko o swojej dziewczynie. Tak jakby jego rodzice byli tylko elementem wyposażenia szpitala. Przez całą książkę nie mają oni dla niego większego znaczenia. Ich relacja praktycznie nie istnieje, a ukazany problem jest wręcz śmieszny. Sprawia, że moje i tak słabe zdanie o Travisie jest jeszcze gorsze.
Tak więc mamy okazję zobaczyć jak wygląda punkt widzenia napalonego chłopaka, którego życie jest cudem. Jednak to nieważne, przecież w takiej sytuacji liczy się tylko to, że po pięciu latach jego była dziewczyna ułożyła sobie życie i jest z kimś innym! Całą książkę Travis próbuje ją odzyskać, co jest tak głupie na jakie brzmi. Bohater przez te kilkaset stron nie odkrył jak działa żałoba i nie potrafił uświadomić sobie jak całe wydarzenie wpłynęło na jego bliskich. Jedynym pozytywem tej książki są postacie Kyle’a i Hattona, którzy udowadniają, że mają coś w głowie. Nie są płytkie, mają ciekawy charakter i wyróżniają się w morzu przeciętności.
Cała książka trochę porusza poważne tematy, lecz bardzo słabo. Osobiście uważam, że wątek, w którym ludzie uważają go za Mesjasza był intrygujący i autor mógł napisać więcej o tym jak odbiera cała tę sytuację społeczeństwo.
Mnie ta książka ani nie bawiła, ani nie zachwyciła. Była nudna, a momentami irytująca przez głównego bohatera. Muszę wręcz przyznać, że współczułam Cat i to były jedyne emocje oprócz irytacji, jakie ta książka na mnie wywarła. Liczyłam też na bardziej poruszające zakończenie, a dostałam kolejną nijaką scenę. No ale przynajmniej książka ma ładną okładkę!

RECENZJA NATALII
Co ja właśnie przeczytałam… Zachęcona pozytywnymi opiniami i opisem postanowiłam sięgnąć po tę pozycję. Niestety, zawiodłam się. W książce są poruszane poważne tematy jak śmierć bliskiej osoby, żałoba, przyjaźń, związki. To fajnie, że coraz częściej możemy się z tym spotkać w literaturze młodzieżowej, ale błagam, niech to nie będzie z punktu widzenia napalonego nastolatka. Nie jestem w stanie napisać nic o kreacji postaci drugoplanowych ani pobocznych wątków, bo całą moją uwagę przykuł idiotyzm głównego bohatera. Nie potrafi zrozumieć, że choć dla niego minęła chwila, to dla reszty było to pięć lat. Odkąd się przebudził myśli tylko o swojej dziewczynie, a jego monolog w myślach irytował mnie bardziej niż wewnętrzna bogini Any z “Pięćdziesięciu twarzy Greya”. W każdym razie choć książka nie zachwyca i szybko o niej zapomnę, to czyta się ją szybko. Pewnie dlatego, że pochłania się kolejne strony z nadzieją, że chłopak w końcu zmądrzeje.
Travis jest drugim udanym eksperymentem. Pierwszym jest trzydziestosześcioletni Lawrence, mąż i ojciec dwójki dzieci, któremu w książce poświęcono kilka stron. Co jakiś czas rozmawia przez telefon z Travisem. Zdecydowanie wolałabym przeczytać historię przeszczepienia głowy do innego ciała z jego punktu widzenia. Jest o wiele bardziej rozgarnięty od naszego nastolatka, a na dodatek gdy jako pierwszy pozytywnie zakończony eksperyment zrobił się sławny nie znał nikogo, kto przeżył to samo co on i musiał sobie radzić z tym sam. Jestem pewna, że on co chwilę nie rozpaczał nad tym jaki to jest biedny, bo wrócił z martwych i nikt go nie rozumie.
___________________________

Tak jak widzicie nas ta książka nie urzekła. Wśród literatury młodzieżowej można znaleźć wiele ciekawych pozycji, lecz ta do nich nie należy. Jakie wy macie zdanie o tej książce? Planujecie ją przeczytać?